Denerwował się jak chcieliśmy go pogłaskać, o tzw. rączkach mowy nie było.
We mnie zaraz podejrzenia się obudziły: a może chory, bo dotknąć się nie pozwala...
Zachodziłam w głowę co on może chcieć. Był krótki spacerek, rzut okiem na trawę na balkonie, patrzenie w oczy. Południe zastało nas na rzucaniu papierowej kulki, która Leonowi bardzo przypadła do gustu.
Biegał za nią, skakał i łapał w locie - istne szaleństwo. Zdjęcie zrobione w ruchu jest nieostre ale nie było innej możliwości by go uchwycić.
Cały czas jednak to nie było to o co mu chodziło. Na koniec okazało się, że kotek po prostu chciał coś dostać do miseczki ;) Dopiero gdy sobie pojadł się uspokoił i stał się zupełnie zrównoważonym kotem.
Szczęśliwego Nowego Roku
życzy Leon :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz